BIP
Rozmiar tekstu
Kontrast

IV Ka 445/19 - uzasadnienie Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim z 2019-08-19

Sygn. akt IV Ka 445/19

UZASADNIENIE

Apelacja obrońcy jest częściowo zasadna, w zakresie uwzględnienia, iż pokrzywdzona w wypadku drogowym przyczyniła się do jego zaistnienia.

Apelacja prokuratora jest zasadna w odniesieniu do zarzutu bezpodstawnej eliminacji przez sąd I instancji ustalenia, iż oskarżony zbiegł z miejsca wypadku; w konsekwencji na częściowe uwzględnienia zasługiwały zarzuty dotyczące rażącej łagodności zastosowanej wobec sprawcy reakcji karnej.

Apelacja pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych zarzucająca zaskarżonemu wyrokowi rażącą łagodność zastosowanej reakcji karnej jest częściowo zasadna.

Sad odwoławczy odniesie się łącznie do wszystkich apelacji, co pozwoli zarazem na uniknięcie powielania tych samych rozważań i ocen.

Przed sądem I instancji pozostawały do rozstrzygnięcia trzy ważne zagadnienia:

1.Czy oskarżony naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, a jeżeli tak to umyślnie, czy nieumyślnie;

2.Czy B. J. (1) przyczyniła się do tego wypadku;

3.Czy sprawca zbiegł z miejsca wypadku.

Sąd odwoławczy podzielił tylko ustalenia sądu rejonowego odnośnie punktu 1, jednakże musi stwierdzić, iż sąd ten nie dokonał „porządnej” oceny żadnego dowodu, co więcej – jak zasadnie wskakują apelacje nie odniósł się w ogóle do ważnych środków dowodowych.

Mizeria argumentacji i ustalenia sądu I instancji musiały być uzupełnione i zweryfikowane w instancji odwoławczej.

Ad.1 Istotą występku z art. 177 § 1 kk jest naruszenie, chociażby nieumyślne, zasad bezpieczeństwa w określonej sferze ruchu i spowodowanie wypadku, w którym inna osoba odnosi obrażenia ciała określone w art. 157 § 1 kk. Przypomnieć trzeba, że w orzecznictwie Sądu Najwyższego wskazuje się, iż umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym ma miejsce wówczas, gdy sprawca postępuje świadomie wbrew zakazom lub nakazom (wyroki SN: z dnia 19 października 1976 r., Rw 273/76, OSNKW 1976, z. 12, poz. 153; z dnia 4 listopada 1988 r., V KRN 234/88, OSNPG 1989, z. 4, poz. 53). Za przestępstwo z art. 177 § 1 kk może odpowiadać także ta osoba, której zachowanie, tj. naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, staje się przyczyną zaistnienia skutku określonego w tym typie przestępstwa (doprowadza do niego), a zatem gdy w skutku urzeczywistnia się to niebezpieczeństwo, któremu zapobiec miało przestrzeganie naruszonych zasad ostrożności w ruchu drogowym.

Należy w pełni zgodzić się ze stanowiskiem SN (7) wyrażonym w uchwale z 27.2.1975 r., V KZP 2/74, OSNKW 1975, Nr 3-4, poz. 33, że: „Rozważne i ostrożne prowadzenie pojazdu polega na przedsięwzięciu przez kierowcę wszystkich tych czynności, które według obiektywnej oceny są niezbędne dla zapewnienia optymalnego bezpieczeństwa ruchu w danej sytuacji, oraz na powstrzymywaniu się od czynności, które według tejże oceny mogłyby to bezpieczeństwo zmniejszyć”. „Każdy kierowca jest obowiązany do prowadzenia pojazdu samochodowego z należytą ostrożnością, a więc do przedsiębrania takich czynności, które zgodnie ze sztuką i techniką prowadzenia pojazdów samochodowych są obiektywnie niezbędne do zapewnienia maksymalnego bezpieczeństwa w ruchu drogowym, a także do powstrzymywania się od czynności, które mogłyby to bezpieczeństwo zmniejszyć”.

Zasadnicze znaczenia dla oceny przedmiotowej sprawy ma opinia biegłego z zakresu ruchu drogowego A. S. (1). Wnioski wynikające z tej opinii zostały merytorycznie umotywowane i zasługują na uwzględnienie. Skorygowanie ustaleń przez sąd odwoławczy, iż K. J. (1) miał tylko opaskę odblaskową na ręku, nie wpływa na zasadność ocen przedstawionych przez biegłego.

Z opinii tej wynika, iż:

-fakt, że zarówno pokrzywdzona, jak i rower nie zostały wrzucone pod pojazd lecz odrzucone na prawo pozwala wnioskować, że uderzenie miało charakter narożnikowy – pojazd uderzył rowerzystkę prawym przednim narożnikiem ( co koresponduje z uszkodzeniami pojazdu );

- uszkodzenia roweru pozwalają wnioskować, że w chwili uderzenia impuls siły był skierowany ukośnie – w kierunku od tyłu z lewej strony ( świadczą o tym między innymi uszkodzenia bagażnika po lewej stronie, jak również złamana sprężyna siodełka – w wyniku uderzenia ciało rowerzystki przemieściło się w lewo powodując przeciążenie lewej sprężyny ).

Na podstawie interpretacji śladów biegły ten ustalił, iż w chwili uderzenia rower wraz z pokrzywdzoną skierowany był ukośnie – pod kątem około 5-15 º w stosunku do osi wzdłużnej samochodu.

Biegły wykluczył, iż z uwagi na niewielką odległość, w jakiej poruszali się od siebie rowerzyści, aby kierujący pojazdem ciężarowym skręcił w prawo bezpośrednio po wyprzedzeniu rowerzysty i potrącił rowerzystkę. Można wnioskować, że:

- jadąca z przodu rowerzystka musiała poruszać się w większej odległości od prawej krawędzi jezdni od jadącego rowerzysty lub też w momencie wyprzedzania zmieniła nieznacznie tor ruchu zjeżdżając bliżej osi jezdni.

- gdyby przyjąć, że kierująca rowerem jechała około 2 metry przed rowerzystą, wówczas należałoby uznać, że zmieniła kierunek jazdy ( tor ruchu ) przed samochodem, jednak w przypadku uważnej obserwacji drogi kierujący samochodem powinien widzieć ruchy rowerzystki.

Relacje K. J. (2) nie są spójne. W pierwszych zeznaniach przyznał, iż rower matki miał oświetlenie z przodu ( z tyłu jej rower nie był oświetlony ) ( co potwierdziły oględziny tego roweru ). B. J. (1) miała na sobie różową kamizelkę odblaskową ( co wynika również z protokołu oględzin miejsca wypadku ). On przy rowerze posiadał światło z tyłu, miał założoną opaskę odblaskową na ramieniu. Przez całą drogę mama jechała jako pierwsza oświetlając drogę, natomiast on jechał jako drugi oświetlając drogę z tyłu.

Z tych zeznań wynika, iż oświetlał on drogę „światłem z tyłu”. Tymczasem z oględziny tego roweru wykazały „brak świateł”.

Zeznania te zostały złożone o godz. 5.15 7 maja 2018 roku zaraz po wypadku; podawana okoliczność, iż świadek miał opaskę odblaskową na ramieniu była wówczas weryfikowalna ( choć niezweryfikowana ) i powtarzana w każdych kolejnych zeznaniach – dlatego sąd odwoławczy dał jej wiarę.

K. J. (1) podał, iż mama jechała przed nim 2 metry. Jak ten pojazd go minął to uderzył przednią częścią w tył roweru, którym jechała mama. Nie wie czy mama mogła się „bujnąć” w momencie jej wyprzedzania przez pojazd oskarżonego, „ nie zauważył tego” ( k 10 – 13 ).

Podczas kolejnych zeznań w dniu 24 maja 2018 roku K. J. (3) oświadczył, iż „miał zapalone tylne światło, a na lewym ramieniu miał opaskę odblaskową”. Jechali cały czas prosto w odległości około 50 centymetrów od prawej krawędzi jezdni i w równej odległości. Matka nie zmieniała kierunku jazdy, nie chwiała się na boki. Poruszał się za nią wyprostowany w odległości około 2 metrów. Pojazd, który mamę potrącił nie zmieniał ruchu ( k 242 ).

W dniu 28 sierpnia 2018 roku podał, iż jechał 0, 5 metra od krawędzi jezdni, wyprzedzający pojazd był około metra od niego. W miejscu wypadku były wyrwy w jezdni i matka mogła być bardziej, niż on oddalona od krawędzi jezdni ( 80 – 100 centymetrów ). Wskazał na okazanych mu szkicach ten, na którym matka była bardziej wysunięta do środka niż on od krawędzi jezdni ( k 245 ).

Na rozprawie zeznał, iż na ręce miał opaskę odblaskową na łokciem, jadąc w lewej ręce trzymał bateryjkę i świecił do tyłu białym światłem. Na rowerze miał z tyłu odblaski pod siodełkiem. Rower miał światło świecące do przodu. Asfalt w tym miejscu był bez dziur. Nie pamiętał już co się wtedy stało ( k 438 – 439 ).

Na rozprawie apelacyjnej świadek ten zeznał, iż z mamą jechali równo, nie jest w stanie powiedzieć czemu samochód potrącił mamę, a jego nie. Jechał z nią równo, w jednej linii, około 3 metrów za nią ( k 600 ).

Zeznania K. J. (1) zawierają powtarzające się elementy; dotyczące jego jazdy, w jakiej odległości wyprzedzał go samochód ciężarowy, jak poruszał się ten pojazd podczas wyprzedzania; konsekwentnie wskazywał, iż posiadał opaskę odblaskową na lewej ręce. W tym zakresie jego zeznania zasługują na uwzględnienie. Oczywiście szacowanie odległości w jakiej poruszał się rowerem za pokrzywdzoną nie jest precyzyjne, ale z konsekwentnych jego zeznań wynika, iż jechali za sobą w bliskiej odległości zbliżonej do 2 3 metrów, co musiało wynikać też ze specyfiki ich jazdy nocą. Świadek ten wskazywał również konsekwentnie, iż samochód ciężarowy jechał w jednej linii, z tą samą dużą prędkością i po potrąceniu matki nie hamował, ani nie zmienił toru jazdy ( oczywiście świadek ten nie mógł widzieć, czy kierowa podejmując manewr wyprzedzania włączył kierunkowskaz, gdyż działo się to za nim ), co najwyżej mógł obserwować jego reakcje w trakcie tego manewru lub po nim ).

Oskarżony wyjaśnił, iż w dniu 7 maja 2018 roku przed 3 rano załadował samochód w R.. Wyjechał po godzinie trzeciej. Tachograf był w aucie, uruchamia się automatycznie. W czasie drogi zatrzymał się w R. ponieważ wcześniej usłyszał puknięcie. To puknięcie usłyszał przejeżdżając przez ciemne miejsce, las. Nie było ono mocne. W samochodzie grało radio. Po tym nie widział nic w lusterkach wstecznych. Jechał wówczas na światłach krótkich z prędkością 70 – 80 km/h. Nie widział żadnych odblasków, świateł. Od momentu puknięcia przejechał około 10 kilometrów i zatrzymał się przy drodze pod lampą. Zauważył zadrapanie na prawym przednim boku i pęknięty kierunkowskaz. Jak usłyszał to pęknięcie to pomyślał, że to jakieś zwierzę, bo nic przed sobą nie widział. Z towarem wrócił do R. około godziny 18.00. Nie pojechał nocować w domu, bo łatwiej było mu zostać w samochodzie ( k 69-70 ).

Na rozprawie dodał, że od 1 do 7 maja 2018 był na urlopie. Przed trasą nie sprawdzał tachografu. Jechał około 1,5 od krawędzi jezdni. Wydaje mu się , że prawidłowo obserwował przedpole jazdy przed sobą. Po tym puknięciu po 10 kilometrach „zatrzymał się tak z czystej ciekawości”. ( k 437-438 ).

Sąd odwoławczy w zasadniczych kwestiach związanych z odpowiedzialnością prawno-karną nie dał wiary oskarżonemu ( o czym będzie mowa w dalszej części uzasadnienia ).

Materiał dowodowy wskazuje, iż rower B. J. (2) miał sprawne przednie światło. Światła odblaskowe w pedałach były czyste ( k 6-7 ). Miała ona na sobie założoną kamizelkę odblaskową ( z oświadczenia W. J. na rozprawie apelacyjnej wynika, iż została ona jako bezużyteczna

( uszkodzona ) spalona w trakcie postępowania przed sądem I instancji ). Rower jadącego za nią K. J. (1) nie był oświetlony ani z przodu, ani z tyłu. Światła odblaskowe w pedałach były czyste ( k 8-9 ). Miał on dodatkowo założoną na lewym ramieniu opaskę odblaskową.

Z protokołu oględzin odzieży pokrzywdzonej wynika, iż rowerzystka miała na sobie kamizelkę koloru jaskrawo pomarańczowego z dwoma poziomymi paskami odblaskowymi; posiadała rozdarcie materiału na plecach spowodowane na skutek wypadku; odpowiada ono uszkodzeniu odzieży w tym miejscu pod kamizelką ( k 35 odw. ).

M. J. oświadczył, iż kamizelka ta była kupiona dwa lata wcześniej i była w dobrym stanie. Potwierdził to K. J. (1), wskazując dodatkowo, iż kamizelka matki w porze nocnej była dobrze widoczna.

Dokumentacja fotograficzna ( k 209 ) wskazuje, iż kamizelka była w dobrym stanie, nie nosiła znamion zniszczeń materiałowych, dostrzegalnych przetarć materiału czy pasów odblaskowych, nie była brudna.

Z opinii biegłego z zakresu ruchu drogowego A. S. (2) wynika, iż na podstawie badań i eksperymentów tablic wyróżniających będących na wyposażeniu samochodów długich przeprowadzonych przez (...) w K.

stwierdzono, iż pierwsze rozpoznanie tej tablicy było możliwe w światłach mijania z odległości około 170 metrów. Tablice te są pokryte materiałem odblaskowym podobnie jak kamizelka rowerzystki. Kamizelka odblaskowa ma spore rozmiary, więc jest widoczna z dużej odległości. Widoczność osoby ubranej w kamizelkę ostrzegawczą i jadącą na rowerze zwiększa się do 150 metrów, a niekiedy nawet 300 metrów, kiedy to kierowca ma czas, by zmniejszyć prędkość lub wykonać inny manewr, by zapobiec tragedii. Te dane podane są dla dobrej widoczności i dobrych warunków atmosferycznych. Kierujący samochodem miał zatem dostatecznie duży odcinek drogi, aby podjąć odpowiednie manewry ( k 263-264 ).

Z oględzin miejsca wypadku wynika, iż nastąpił on w terenie niezabudowanym na prostym odcinku drogi ( prostymi odcinkami drogi przed i za tym miejscem o długości co najmniej 500 metrów ) i podczas dobrych warunków atmosferycznych, co wynika również z zeznań K. J. (1) i wyjaśnień oskarżonego.

Biegły składając uzupełniającą opinię uznał, iż w tych realiach nie można zgodzić się z twierdzeniami oskarżonego, że dobrze obserwował drogę przed swoim pojazdem ( co w pełni podzielił sąd odwoławczy ). Przy uważnej obserwacji drogi nie ma możliwości, aby oskarżony nie zauważył rowerzystki ubranej w kamizelką odblaskową. Kamizelka odblaskowa zrobiona jest z takich materiałów, że daje odbicie na dużą odległość, „w najlepszych osiągach do 150 metrów”. Nie jest możliwe, aby rowerzysta jadący z tyłu całkowicie przesłonił, postać B. J. (1), będącej z przodu. Kamizelka jest luźna ( K. J. (1) jest osobą szczupłą). Podczas pedałowania rowerzyści się bujają ( k 440 odw. ).

Reasumując sad odwoławczy musi podnieść, iż:

- na drodze było dwóje rowerzystów, co było łatwiejsze do zauważenia przez oskarżonego zwłaszcza, iż jechał samochodem ciężarowym ( siedział wyżej );

- elementów odblaskowych ( świecących ) u rowerzystów było więcej. Pokrzywdzona była ubrana w kamizelką odblaskową ( ponadto jej rower miał włączone przednie światło ). Jadący za nią K. J. (1) miał opaskę odblaskową na lewym ramieniu. Ponadto oba rowery były wyposażone w światła odblaskowe na pedałach ( czyste );

- charakter uszkodzeń roweru determinuje niewielki kąt skrętu tego pojazdu w kierunku osi jezdni w czasie uderzenia roweru przez samochód. Zestawienie tego z umiejscowieniem uszkodzeń ciągnika oskarżonego ( narożnikowe ) wskazuje, iż w momencie najeżdżania na rowerzystkę, znajdowała się ona w obrębie przednich szyb pojazdu ( samochód najpierw uderzył skośnie w tył roweru, konsekwencją było odchylenie ciała kobiety i uderzenie nim w narożną część kabiny ). Z oświadczeń dowodowych oskarżonego wynika, iż nawet w momencie dojeżdżania do przeszkody nie dostrzegł rowerzystki;

- ciężarówka zbliżała się do rowerzystów. Powinni oni być oświetleni światłami „krótkimi” samochodu ciężarowego. Zasięg świateł mijania powinien wynosić minimum 40 metrów ( opinia biegłego k 456 odw. ). Oskarżony najpierw wyprzedził jednego rowerzystę ( K. J. (1) ), następnie najechał na jadącą kilka metrów przed nim B. J. (1) ( nie w jednej linii ). Nawet gdyby rowerzyści nie mieli żadnych elementów odblaskowych, przy prawidłowym obserwowaniu drogi powinien dostrzec przeszkody na drodze w światłach mijania w odległości co najmniej 40 metrów;

- rowerzyści jechali tą samą stroną drogi co oskarżony; posiadane przez nich elementy odblaskowe musiały być dobrze doświetlone przez światła samochodu oskarżonego.

Oskarżony nie tylko nie zauważył kamizelki odblaskowej pierwszej rowerzystki, ale również innym elementów odblaskowych uczestników ruchu; nie dostrzegł również dwójki rowerzystów w światłach mijania swojego pojazdu; nie zauważył, że przejeżdża obok rowerzysty; nie zwrócił również uwagi na rowerzystkę wjeżdżającą w obręb jego pojazdu ( zbliżając się do niej nie dostrzegł światła przedniej lampy jej roweru ).

Okoliczności te ewidentnie wskazują, iż oskarżony nie obserwował przedpola jazdy. Zebrane w sprawie dowody nie dają jakichkolwiek podstaw do przyjęcia

( jak sugeruje obrońca oskarżonego ), iż kamizelka pokrzywdzonej straciła wszelkie swoje właściwości odblaskowe. Miała ona jaskrawy kolor, dodatkowo pasy odblaskowe. Słusznie ustalił sąd I instancji, iż ten element pozwalał ją zauważyć z odległości ponad 100 metrów ( k 494 ), chociaż biegły podaje jeszcze większe parametry widoczności kamizelek odblaskowych. Rzecz w tym, iż gdyby nawet B. J. (1) nie miała kamizelki odblaskowej, oskarżony zbliżając się do przeszkód powinien dostrzec inne elementy odblaskowe oraz postaci dwójki rowerzystów w światłach mijania swojego pojazdu z odległości co najmniej 40 metrów.

Tymczasem z jego twierdzeń wynika, iż nie widział żadnego z rowerzystów

( nie spostrzegł, że wyprzedził jednego rowerzystę ), nawet po uderzeniu pokrzywdzonej przednim narożnikiem swojego pojazdu nie zorientował się, że potrącił człowieka.

Te elementy jego jazdy wykluczają, iż mógł w sposób prawidłowy obserwować przedpole jazdy. Obrońca stawiając zarzut, iż kamizelka pokrzywdzonej nie dawała należytego odblasku pomija całokształt wymienionych okoliczności. Wywody apelacji sprowadzają się do kwestionowania użyteczności kamizelki odblaskowej, gdyż dają one możliwość podniesienia jakichkolwiek wątpliwości, mogących w sposób zasadniczy wzmocnić twierdzenia sprawcy, iż nie widział rowerzystów, gdyż w nocy nie mógł ich dostrzec. Znamienne jest odwołanie się przy tym do wyjaśnień oskarżonego. Swoje zarzuty obrońca w tym zakresie opiera bardziej na dowolnych sugestiach niż obiektywnych dowodach. W ten sposób poza sferą swoich rozważań skarżący pozostawił całą gamę okoliczności przemawiających jednoznacznie za sprawstwem oskarżonego. Również trudno uznać za poważny zarzut, iż pieczywo przewożone przez B. J. (1) przesłoniło jej kamizelkę odblaskową. Z oględzin miejsca zdarzenia, twierdzeń K. J. (1), M. J. wynika, iż pieczywo to musiało być przewożone w torbie ( nie mającej wymiarów plecaka ) w koszu bagażnika roweru ofiary, który kończył się poniżej siodełka roweru. Kamizelka odblaskowa była zaś założona powyżej bioder rowerzystki.

Słusznie zauważył sąd I instancji, iż „tak totalne naruszenie podstawowej zasady obowiązującej każdego uczestnika ruchu ( obserwacja drogi ) pozwala przyjąć, iż oskarżony umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym. To tak jakby oskarżony przez jakiż czas jechał z zamkniętymi oczami. Wynika to z jego świadomego zaniedbania, a nie krótkotrwałego rozkojarzenia czy nieuwagi. W przypadku kierowcy prowadzącego samochód rozkojarzenie czy nieuwaga mogą tłumaczyć bardzo krótkotrwały brak reakcji czy „wyłączenia się” z obserwacji. Tu naruszenie obowiązku obserwacji trwało kilka sekund ( przy prędkości 72 km/h samochód pokonuje 20 m/s – oskarżony deklaruje zbliżoną prędkość a mógł zobaczyć rowerzystów ( rowerzystkę – dopisek SO ) ponad 100 metrów przed sobą”.

Skazany nie dostosował się do nakazu obserwacji przedpola jazdy, co rozciągało się w czasie ( mogło wynikać np. z korzystania z telefonu komórkowego, manipulowania radiem, z innego powodu zaprzestania stałej obserwacji drogi, także zmyślenia się ). Nie była to jednak krótkotrwała sytuacja wywołana jakąś nagłą przeszkodą, która nie ma wpływu na bezpieczeństwo jazdy, gdyż po jej ustaniu – gdy warunki na drodze nie zdążyły się zmienić - kierowca niezwłocznie wraca do kontroli swojej jazdy.

W takiej sytuacji nie ma możliwości przyjęcia, że jego zachowanie ograniczało się jedynie do błędu związanego z niezachowaniem wymaganej ostrożności, charakterystycznego dla nieumyślności. Utrzymywanie przez kierowcę braku kontroli przedpola jazdy przez kilka sekund, daje podstawę do przyjęcia, że zdawał sobie sprawę, iż nie obserwuje przedpola jazdy, przemieszcza się przez dłuższy odcinek ( w tym przypadku ponad 100 metrów ), sytuacja na drodze może się zmieniać i ryzykując - akceptował ten stan rzeczy ( treść wyjaśnień oskarżonego nie daje podstaw do innej interpretacji jego zachowania ).

Nie ma zatem wątpliwości, że to oskarżony umyślnie nie stosując się do obowiązujących nakazów obserwowania stale przedpola jazdy, naruszając zasady gwarantujące bezpieczeństwo w ruchu drogowym, które w realiach tej sprawy miały zapobiec zaistnieniu wypadku drogowego, zdarzenie to urzeczywistnił. Innymi słowy, gdyby nie krańcowo nierozważny w realiach tej sprawy sposób jazdy oskarżonego do zaistniałego zdarzenia, a w jego konsekwencji śmierci pokrzywdzonej, zapewne by nie doszło.

Oskarżony jednak w przypadku uważnej obserwacji drogi powinien widzieć ruch rowerzystki. Kierujący samochodem w wyniku nieprawidłowej taktyki i techniki jazdy doprowadził do potrącenia rowerzystki co pozostawało w związku przyczynowym z zaistnieniem przedmiotowego wypadku.

W przypadku zauważenia zagrożenia, czyli np. poruszania się w sposób odmienny przez kierującą rowerem, kierujący samochodem powinien dawać sygnał dźwiękowy, aby kierujący rowerem zrozumiał, że będzie wyprzedzany. W tym wypadku kierujący samochodem wykonywał manewr wyprzedzania dwóch uczestników ruchu. Kierowca pojazdu wyprzedzającego, przed rozpoczęciem manewru wyprzedzania musi brać pod uwagę istniejącą sytuację na drodze i dopiero po jej rozeznaniu i upewnieniu się, że istnieją ku temu warunki, może przystąpić do wyprzedzania. Wyprzedzający musi mieć absolutną pewność, że na widocznym i wolnym odcinku drogi zdoła wyprzedzić jadący wolniej pojazd. Powinien przy tym uwzględnić panujące warunki drogowe, stan pogody, szerokość jezdni, utrudnienia w ruchu itp. (wyr. SN z 18.7.1972 r., V KRN 256/72, Legalis ). Jest on zobligowany do zachowania szczególnej ostrożności (art. 24 ust. 2 Prawa o Ruchu Drogowym ), a w zakres tego pojęcia – jak wyjaśnił Sąd Najwyższy – „wchodzi nie tylko czujna obserwacja sygnałów dawanych przez kierowcę pojazdu wyprzedzanego (kierunkowskazów, światła „stop”), ale także baczna obserwacja ruchów pojazdu wyprzedzanego, wskazujących na niesygnalizowany, z jakichkolwiek powodów, zamiar kierowcy pojazdu wyprzedzanego dokonania pojazdem manewrów uniemożliwiających wyprzedzanie. Jeżeli pojazd wyprzedzany, mimo sygnałów ze strony kierowcy pojazdu wyprzedzającego, nie zjeżdża ku prawej krawędzi jezdni, to okoliczność ta powinna wzbudzić u kierowcy pojazdu wyprzedzającego nieufność co do tego, czy kierowca pojazdu wyprzedzanego zrozumiał, iż będzie wyprzedzany i czy kierowca ten nie dokona w ostatniej chwili manewru uniemożliwiającego wyprzedzanie. Jeżeli pojazd wyprzedzany, nie zjeżdżając ku prawej krawędzi jezdni, jednocześnie poważnie redukuje szybkość jazdy, to mimo że nie zapaliły się w tym pojeździe światła „stop” (być może niesprawne), kierowca pojazdu wyprzedzającego powinien zaniechać wyprzedzania. Jeżeli kierowca samochodu wyprzedzanego, zamiast zjechać ku prawej krawędzi jezdni, kieruje swój pojazd ku środkowi jezdni, to manewr ten stanowi zupełnie oczywisty i wystarczający znak – bez względu na jakiekolwiek sygnały świetlne czy dźwiękowe – że brak jest dla kierowcy pojazdu wyprzedzającego dostatecznych warunków do kontynuowania wyprzedzania" (wyr. SN z 20.4.1970 r., Rw 185/70, OSNKW 1970, Nr 7–8, poz. 95, OSPiKA 1971, Nr 2, poz. 40).

Tak oskarżony winien się oczywiście zachować, gdyby zauważył innych uczestników ruchu.

Miejsca zdarzenia było obszarem niezabudowanym, gdzie dopuszczalna prędkość pojazdu biorącego udział w zdarzeniu ograniczona była do 70 km/h; z wyjaśnień oskarżonego wynika, że jechał co najmniej z maksymalną dopuszczalną prędkością, a nawet ją przekroczył. W tym przypadku szczególna ostrożność kierowcy powinna przejawiać się w tym, iż kierujący w warunkach nocnych powinien zauważyć będące przed nim pojazdy, czyli wykonać

( świadomy – dopisek sądu okręgowego ) manewr wyprzedzania z zachowaniem odpowiedniej odległości ( nie mniejszej niż 1 metr ). Przy uważnej obserwacji drogi nie ma możliwości, aby w tych realiach sprawca nie zauważył rowerzystów ( opinia k 440 odw. ). Kierujący samochodem podczas uważnej obserwacji drogi powinien uniknąć potrącenia rowerzystki poprzez zachowanie w razie potrzeby większej odległości od wyprzedzanego uczestnika ruchu; potrącił rowerzystkę prawym narożnikiem swojego pojazdu, czyli wystarczyła niewielka korekta jazdy ( zwłaszcza iż przed tym zdarzeniem jechał prosto ), aby uniknąć tego wypadku. Nawe gdyby B. J. (1) zmieniła kierunek jazdy przed samochodem, to jednak w przypadku uważnej obserwacji drogi kierowca pojazdu powinien obserwować ruchy rowerzystki i odpowiednio wcześnie reagować, aby uniknąć jej potrącenia.

Ad.2 Z materiału dowodowego wynika, iż:

- w trakcie uderzenia B. J. (1) znajdowała się dalej od krawędzi jezdni niż jadący za nią drugi rowerzysta ( z zeznań K. J. (1) wynika, iż samochód oskarżonego przejechał obok niego w odległości około 1 metra );

- nie jest możliwe, aby K. J. (1) jechał w odległości 2 metrów za swoją matką ( w jednej linii ), gdyż wówczas ( co wykazał biegły na szkicach ) zostałby również potrącony przez samochód oskarżonego.

Zeznania K. J. (1) korespondują z wyjaśnieniami oskarżonego, co do sposobu jazdy samochodu w czasie tego zdarzenia ( jednym torem, bez żadnych manewrów, czy zmiany prędkości ).

Uwzględniając zeznania K. J. (1) ( nie ma innych dowodów osobowych ) to najbardziej prawdopodobną wersją wypadku jest to, że B. J. (1) w chwili wyprzedzania rowerzystów nieznacznie zmieniła tor ruchu odjeżdżając od pobocza w kierunku osi jezdni , o czym świadczy również fakt, iż w chwili uderzenia rower z pokrzywdzoną był skierowany ukośnie pod kątem 5-15 º w stosunku do osi wzdłużnej samochodu S.. K. J. (1) podnosił, że przed wypadkiem jechali w jednej linii, okoliczności wypadku nie jest w stanie precyzyjnie i stanowczo odtworzyć.

Mając na uwadze, iż nie został on potrącony przez samochód ( a wcześniej jechali w jednej linii ), to w momencie wyprzedzania pokrzywdzona musiała wyjechać w kierunku środka jezdni, co skutkowało tym , iż pojazd oskarżonego wyprzedził jej syna ( w odległości około metra ), natomiast ją potrącił narożnikiem, czyli tory jazdy rowerzystów musiały się różnić, o tę odległość, która zagwarantował bezpieczeństwo K. J. (3). Nie mógł to być również manewr gwałtowny B. J. (1), o czym świadczy mały kąt jej jazdy skosem w stosunku do osi wzdłużnej samochodu S..

B. J. (1) w tych warunkach jazdy:

- musiała słyszeć nadjeżdżający pojazd;

- musiała widzieć jego zbliżające się światła ( przynajmniej z około 40 metrów).

Jej zachowanie jest nieracjonalne, mogło być spowodowane czynnikami zewnętrznymi lub wewnętrznymi, np. oddziaływaniem samochodu ciężarowego, stanem jezdni, zachwianiem się, utratą równowagi, paniką. Bardzo prawdopodobną przyczyną takiego zachowania jest obejrzenie się pokrzywdzonej do tyłu przez lewe ramię, co spowodowało automatyczne ukierunkowanie jazdy jej roweru do środka jezdni, której nie zdążyła skorygować.

Kierująca rowerem nie zachowała należytej ostrożności podczas poruszania się prostym odcinkiem drogi. W trakcie zbliżania się do niej samochodu ciężarowego nieznacznie zmieniła tor ruchu odjeżdżając od pobocza w kierunku osi jezdni. Kierująca rowerem była obowiązana jechać możliwie blisko prawej krawędzi jezdni. Kierujący pojazdem wyprzedzanym ( bez silnika ) jest obowiązany zjechać jak najbardziej na prawo w celu ułatwienia wyprzedzania

( art. 16 ust. 4 i art. 24 ust. 6 Prawa o ruchu drogowym ). Gdyby B. J. (1) zastosowała się do tych zasad ( i jechała jak poprzednio – w jednej linii z K. J. (1) blisko krawędzi jezdni ) do potrącenie jej nie doszłoby, nawet gdy kierowca samochodu nie widział rowerzystów. Jechał bowiem w takiej odległości od krawędzi jezdni, iż rowerzysta jadący – jak K. J. (1) – zostałby również wyprzedzony przy zachowaniu bezpiecznego odstępu.

Nie można się więc zgodzić z tezą sądu I instancji, iż „ … okoliczność dotycząca nieprawidłowej jazdy B. J. (1) ( lekki skręt w lewo ) nie miały żadnego znaczenia dla przedmiotowego wypadku ( k 494 ). Sąd ten pominął, iż kierująca rowerem również popełniła błąd w taktyce i technice jazdy, który miał bezpośredni wpływ na zaistnienia przedmiotowego wypadku. Uwzględniając wersję najbardziej prawdopodobną ale jednocześnie najkorzystniejszą dla oskarżonego, iż B. J. (1) przed samochodem ciężarowym zmieniła tor ruchu w kierunku osi jezdni „zajeżdżając” kierowy drogę, to zachowanie pokrzywdzonej pozostawało w związku przyczynowym z jej potrąceniem przez samochód. Prawo o ruchu drogowym określa obowiązki kierującego pojazdem wyprzedzającym, będącym stroną aktywną (art. 24 ust. 1–5 i 7–11 Prawa o Ruchu Drogowym ), ale również kierującego pojazdem wyprzedzanym, będącego stroną bierną (art. 24 ust. 6 Prawa o Ruchu Drogowym ) – co kompletnie zignorował sąd I instancji.

Niejednokrotnie współodpowiedzialnymi za występek określony w art. 177 § 1 lub 2 kk (to jest za spowodowanie wypadku drogowego) mogą być dwaj współuczestnicy ruchu, a czasem nawet większa ich liczba. Warunkiem takiej właśnie oceny prawnej jest stwierdzenie, w odniesieniu do każdego z tych uczestników z osobna, po pierwsze tego, że w zarzucalny sposób naruszył on, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu, po drugie tego, że pomiędzy jego zachowaniem a zaistniałym wypadkiem istnieje powiązanie przyczynowe oraz tego, że istnieje normatywna podstawa do przyjęcia, iż zachowanie uczestnika ruchu powiązane przyczynowo z wypadkiem zasługuje z kryminalno-politycznego punktu widzenia na ukaranie. Ten ostatni wyznacznik odpowiedzialności oceniać należy według kryterium, w myśl którego przypisywalny jest tylko taki skutek, który został przez danego uczestnika ruchu spowodowany w wyniku sprowadzenia przezeń niedozwolonego niebezpieczeństwa (ryzyka) jego powstania albo istotnego zwiększenia ryzyka już istniejącego (a będącego np. wynikiem zachowania innego współuczestnika ruchu) – oczywiście w razie zrealizowania się tego właśnie niebezpieczeństwa (ryzyka) w postaci skutku spełniającego znamiona typu czynu określonego w art. 177 § 1 lub 2 kk. Dodać należy, że uczestnik ruchu musi naruszyć tę regułę postępowania (w sferze odpowiedzialności za wypadki drogowe – tę zasadę bezpieczeństwa w ruchu), która miała zapobiec nastąpieniu skutku na tej drodze, na której skutek nastąpił (wyr. SN z 8.4.2013 r., II KK 206/12, Legalis).

W orzecznictwie dotyczącym naruszenia zasad ostrożności w kontekście art. 177 kk ugruntowana jest konstrukcja obiektywnego przypisania. Za przestępstwo z art. 177 § 1 kk może odpowiadać także ta osoba, której zachowanie, tj. naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, staje się przyczyną zaistnienia skutku określonego w tym typie przestępstwa (doprowadza do niego), a zatem gdy w skutku urzeczywistnia się to niebezpieczeństwo, któremu zapobiec miało przestrzeganie naruszonych zasad ostrożności w ruchu drogowym (postanowienie SN z 7 czerwca 2011 r., III KK 49/11).

Samo naruszenie zasad bezpieczeństwa ruchu przez innego uczestnika nie świadczy jeszcze o jego przyczynieniu się do wypadku. W tej konkretnej sytuacji drogowej doszło do wypadku między innymi dlatego, że zasada ta została naruszona przez B. J. (1). Zdaniem sądu okręgowego z jej strony doszło jednak do istotnego przyczynienia się do przedmiotowego wypadku drogowego.

W postępowaniu karnym zbędne jest procentowe (ułamkowe) oznaczanie stopnia winy sprawców wypadku drogowego. W tym postępowaniu nie chodzi o roszczenia cywilnoprawne, przy których takie oznaczenia byłyby użyteczne (art. 362 KC), ale o określenie stopnia winy każdego ze sprawców, jako miernika limitującego karę (art. 53 KK). W tym celu zwykle jest wystarczające posłużenie się pojęciami znacznego czy nieznacznego stopnia winy" (art. 66 KK) (wyr. SA w Krakowie z 31.5.2007 r., II AKa 90/07, Prok. i Pr. 2007, Nr 12, poz. 28 ).

Ad.3 Zgodnie z art. 44 Prawa o ruchu drogowym Kierujący pojazdem w razie uczestniczenia w wypadku drogowym jest obowiązany między innymi zatrzymać pojazd, nie powodując przy tym zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jeżeli w wypadku jest zabity lub ranny, kierujący pojazdem jest obowiązany ponadto: udzielić niezbędnej pomocy ofiarom wypadku oraz wezwać pogotowie ratunkowe i Policję; pozostać na miejscu wypadku, a jeżeli wezwanie pogotowia lub Policji wymaga oddalenia się - niezwłocznie powrócić na to miejsce.

Przez zbiegnięcie z miejsca wypadku należy rozumieć samowolne oddalenie się sprawcy z miejsca popełnienia czynu zabronionego, motywowane chęcią uniknięcia odpowiedzialności karnej. Zbiegnięcie z miejsca zdarzenia (art. 178 § 1 kk ) to oddalenie się sprawcy z miejsca zdarzeń określonych w art. 173, 174 i 177 kk, podjęte w celu uniknięcia odpowiedzialności za tego rodzaju przestępstwa. Dla przyjęcia kwalifikacji prawnej obejmującej przepis art. 178 § 1 kk z powodu zbiegnięcia z miejsca zdarzenia, niezbędne jest przypisanie sprawcy umyślności co do tego, iż przez zbiegnięcie zmierzał on do uniknięcia odpowiedzialności za zachowanie, które wyczerpało znamiona ustawowe przestępstw stypizowanych w art. 177 kk ( Postanowienie Sądu Najwyższego - Izba Karna z dnia 19 grudnia 2018 r. II KK 480/18, Legalis ). Zastosowanie art. 178 § 1 kk wymaga ustalenia, że sprawca podjął świadomie działanie z kierunkowym zamiarem uniknięcia odpowiedzialności lub jej zminimalizowania (wyr. SN z 18.5.2009 r., III KK 22/09, KZS 2010, Nr 10, Legalis ).

Oskarżony wyjaśnił, iż przejeżdżając „przez ciemne miejsce, las” usłyszał puknięcie. Nie było ono mocne. Jak usłyszał to pęknięcie to pomyślał, że to jakieś zwierzę, bo nic przed sobą nie widział. Pojechał dalej.

W tym kontekście należy podkreślić, iż:

- z uzupełniającej opinii sądowo-lekarskiej Z. K. wynika, iż zawarte w opinii biegłego z zakresu ruchu drogowego A. S. (1) wnioski co do pozycji roweru względem samochodu w momencie uderzenia w niego przez pojazd są logiczne i kompatybilne z obrazem sekcyjnym B. J. (1). Nadanie ciału kobiety określonej trajektorii było wypadkową działających sił będących wynikiem narożnego uderzenia przez samochód i tego w jaki sposób nastąpiło uderzenie w tylne koło roweru. Konsekwencją działających sił było nagle odchylenie tułowia i głowy ku tyłowi i jednoczesne odchylenie w prawo. Odzwierciedleniem tego były powstałe obrażenia w tylnej części głowy, uszkodzenia kręgosłupa, złamanie wieloodłamowe łopatki lewej oraz seryjne złamanie żeber w tylnej części klatki piersiowej ( szczegółowo opisane w opinii) – odpowiadające uderzeniu narożną częścią kabiny. Głębokie otarcie naskórka w okolicy podłopatkowej z niewielką raną drążącą najprawdopodobniej powstało w wyniku uderzenia w narożną częścią odkształconego metalowego koszyka znajdującego się za siodełkiem roweru. Upadek B. J. (3) do rowu nastąpił z całą pewnością na przednie powierzchnie ciała ( k 467 – 469 ). Opinia biegłego Z. K. zasługuje na pełną aprobatę; została wydana po sekcji zwłok ofiary, uwzględnia pozostały materiał dowodowy. Biegły ten wskazał nie tylko ostateczne konkluzje, ale również drogi, które go do takich wniosków doprowadziły. Opinia ta ( łącznie z opinią A. S. (1) ) wskazuje na ważne elementy: samochód oskarżanego najpierw uderzył narożnikowo w rower pokrzywdzonej ustawiony ukośnie pod niewielkim kątem do linii jego jazdy, co doprowadziło jego uszkodzenia ( opisanego przez biegłego z zakresu ruchu drogowego ); w wyniku tego uderzenia ciało kobiety uległo gwałtownemu odchyleniu i uderzyło w narożną część kabiny. Musiało to być silne uderzenie, gdyż spowodowało u ofiary liczne, w tym seryjne złamania kości. Nie do przyjęcia jest więc zaakceptowanie tezy oskarżonego o lekkim „puknięciu”. W tym przypadku doszło do podwójnego uderzenia, przy czym tak sine „obicie się” ciała ( tułowia ) pokrzywdzonej o narożnik samochódu sprawcy musiało wywołać silny efekt dźwiękowy. Towarzyszyło temu rozbicie obudowy światła kierunkowskazu prawego, pęknięcie zderzaka w prawym narożniku, co doprowadziło do jego ubytków z prawej strony od schodów pasażera ( k 55 – 60). Oskarżony miał wyraźne sygnały, że jego pojazd uderzył o dużą przeszkodę i został przy tym uszkodzony. Biegły A. S. (1) podniósł, iż z jego doświadczeń ( uczestniczył w testach zderzeniowych z manekinem w kabinie samochodu osobowego o nadwoziu pudełkowym ) wynika, iż odgłos uderzenia w kabinie był wyraźny. Oskarżony wywodził, iż pomyślał, że potrącił zwierzę; jego wyjaśnienia wskazują, iż miał świadomość, że do potrącenia jednak doszło; deklarując, że nie widział ofiary tego potrącenia, w świetle jego twierdzeń nie mógł wykluczyć, iż był nim człowiek;

- oskarżony wyjechał z bazy po godzinie 3 nad ranem. Zdarzenie miało miejsca około godziny 3. 45. Gdyby doszło do ledwie słyszalnego puknięcia sprawca nie miałby potrzeby weryfikować stanu samochodu. Tymczasem po odjeździe na „bezpieczną” odległość od miejsca zdarzenia, oskarżony zatrzymał pojazd już w R. bezpośrednio na ulicy i po obejrzeniu prawego narożnika swojego pojazdu – pojechał dalej ( k 38 ). Postój ten nie był wymuszony innymi okolicznościami. Oznacza to, że sprawca po wypadku „oceniał” stan swojego pojazdu, czyli miał świadomość, że uderzył nim w przeszkodę i doszło do uszkodzenia pojazdu, a okoliczności tych nie chciał sprawdzić na miejscu zdarzenia. Po stwierdzeniu uszkodzeń pojazdu, nie zgłosił o możliwym wypadku na Policję ( nie wrócił na miejsce zdarzenia, aby sprawdzić co zrobił );

- z opinii biegłego G. C. z zakresu analizy zapisów cyfrowych i analogowych urządzeń rejestrujących ( k 210 – 220 ) wynika, iż zainstalowane w samochodzie oskarżonego urządzenie rejestrujące w sposób prawidłowy rejestrowało aktywność kierowcy i parametry ruchu pojazdu w sytuacji, gdy było używane zgodnie z obowiązującymi przepisami. Jednocześnie w okresie od godziny 16.19 dnia 2 maja 2018 roku do godziny 8. 15 w dniu 7 maja 2018 roku w pamięci tachografu nie zostały zapisane jakiekolwiek informacje. Jednocześnie przed i po tych datach tachograf zarejestrował zdarzenia. W tej sytuacji należy wykluczyć sytuację, iż tachograf uległ awarii, która nie została zarejestrowana w pamięci cyfrowego urządzenia rejestrującego. Zestawiając te ustalenia biegły doszedł do wniosku, iż P. D. rozpoczął rejestrację swojej aktywności w dniu 7 maja 2019 roku o godzinie 8. 15 dokonując po zalogowaniu karty do cyfrowego urządzenia rejestrującego tzw. wpisu manualnego. Dokonując wpis manualny oskarżony zadeklarował, iż w okresie od godziny 16.19 dnia 2 maja 2018 roku, do godziny 8. 15 w dniu 7 maja 2018 roku był w trakcie odpoczynku tygodniowego. Powyższa deklaracja stoi w oczywistej sprzeczności za stanem faktycznym, wedle którego w dniu 7 maja 2018 roku około godziny 3. 35 prowadząc pojada marki S. był uczestnikiem wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Oskarżony mimo, że po godzinie 3.00 prowadził pojazd, na swojej karcie kierowcy do tachografu cyfrowego nie zarejestrował żadnych danych dotyczących swojej aktywności związanej z prowadzeniem pojazdu, a jednocześnie dokonując wpisu manualnego zadeklarował świadomie aktywność w postaci odpoczynku, podczas gdy faktycznie prowadził pojazd. Okoliczności te świadczą, iż te dane zostały zmanipulowane przez oskarżonego. Opinia biegłego G. C. zasługuje na akceptację; jest jasna, racjonalna i logiczna. Oskarżony wywodził, iż tachograf uruchamiał się automatycznie w samochodzie, a on przed wyjazdem go nie sprawdzał. W świetle opinii biegłego urządzenie rejestrującej było sprawne i powinno się uruchomić, gdy oskarżony wyjechał z bazy 7 maja 2018 roku po godzinie 3.00, zwłaszcza iż sprawca przyznał, iż działo ono automatycznie. Natomiast pierwsza aktywność kierowcy w dniu 7 maja 2018 roku została zarejestrowana w pamięci tego urządzenia w dniu 7 maja 2018 roku o godzinie 8. 15. Bez manipulacji tym urządzeniem przez oskarżonego nie byłoby to możliwe. Nie jest możliwe, aby tachograf sam włączył się dopiero o tej godzinie, mimo, że powinien rejestrować aktywność kierowcy od czasu wyjazdu z bazy. Żadna awaria nie została w nim zarejestrowana i usunięcie danych obejmujących czasokres popełnienia przedmiotowego czynu musiało wynikać z działań oskarżonego. Nie do przyjęcia jest, aby urządzenie się popsuło ( akurat w czasookresie wypadku drogowego ), a następnie samo naprawiło się i od godziny 8. 15 tego dnia już prawidłowo rejestrowało dane. Okoliczność ta wskazuje, iż oskarżony podjął się sfałszowania dowodu, który obiektywizował sposób jego jazdy w czasie zdarzania, a to determinuje, iż podjął się tych działań, aby uniknąć odpowiedzialności karnej za wypadek drogowy. Oskarżony musiał więc mieć świadomość spowodowania wypadku drogowego, a co za tym idzie oddalając się z miejsca zdarzenia uczynił to w celu zbiegnięcia w rozumieniu art. 178 § 1 kk po to, aby utrudnić ustalenie jego osoby;

- takie kierunkowe nastawienie sprawcy potwierdzają dalsze okoliczności; nie zgłoszenie uszkodzenia auta pracodawcy; sklejenie świateł kierunkowskazu prawego ( k 56 ); nocowanie oskarżonego na terenie firmy ( podczas gdy zwykle wracał po pracy do domu ). Zachowania te wskazuję na chęć uniknięcia zidentyfikowania jego samochodu, jako uczestniczącego w wypadku, czy obawę przed poszukiwaniem go przez organy ścigania w miejscu zamieszkania.

W tych realiach twierdzenie sądu I instancji, iż oskarżony nie zorientował się, że uderzył w osobę i jego zachowanie nie wyczerpuje znamion przestępstwa określonego w art. 178 § 1 kk musi być uznane za dowolne i oczywiście nieuzasadnione. Jeśli treść tej normy ujętej w ustawowym zwrocie „zbiegnięcia z miejsca zdarzenia” zestawić z zachowaniem oskarżonego, który po zdarzeniu

( deklarując, że słyszał odgłosy potrącenia i wbrew dowodom minimalizował je) oddalił się, a następnie w „bezpiecznej” odległości sprawdzał stan pojazdu i podjął kroki, aby zataić to zdarzenia i usunąć dowód z zapisu urządzenia rejestrującego, to wszelkie podejmowane przez sprawcę po wypadku działania miały jeden cel, uniknięcie przez niego odpowiedzialności za spowodowane zdarzenie drogowe. Działanie takie niewątpliwie wpisuje się w charakter znamienia „zbiegnięcia z miejsca wypadku” określonego w art. 178 § 1 kk.

Z tych względów sąd odwoławczy na podstawie art. 437 § 1 i 2 kpk, art. 438 pkt 2 i 3 kpk zmienił zaskarżony wyrok w ten sposób, że:

- w ramach przypisanego oskarżonemu w punkcie 1 czynu w miejsce ustalenia, że eliminuje końcowe sformułowanie „a następnie zbiegł z miejsca wypadku” przyjmuje, że P. D. po spowodowaniu wypadku w komunikacji zbiegł z miejsca zdarzenia, czym wypełnił dyspozycję art. 177 § 2 kk w zw. z art. 178 § 1 kk;

za podstawę wymiaru kary w punkcie 1 przyjmął art. 178 § 1 kk w zw. z art. 177 § 2 kk i podwyższył wymierzoną oskarżonemu karę pozbawienia wolności do lat 3.

Przestępstwo określone w art. 178 § 1 kk w zw. z art. 177 § 2 kk jest zagrożone karą pozbawienia wolności od 2 do 12 lat.

Do okoliczności obciążających sąd zaliczył:

- skutek w postaci śmierci pokrzywdzonej;

- rodzaj i wagę naruszonych zasad w ruchu drogowym ( opisane wcześniej );

- umyślne naruszenie tych zasad;

- ciążący na oskarżonym „bagaż” karalności za wykroczenia, w tym jako kierowcy;

- zachowanie po czynie ( ingerencję w dowody rzeczowe ).

Do okoliczności łagodzących sąd zaliczył:

- młody wiek sprawcy;

- uprzednią niekaralność za przestępstwa;

- sytuację rodzinną ( jest żonaty, na utrzymaniu ma jedno dziecko );

- przyczynienie się pokrzywdzonej do wypadku. Naruszenie przez współuczestnika ruchu drogowego lub inną osobę zasad bezpieczeństwa tego ruchu i przyczynienie się do wypadku jest elementem zmniejszającym winę sprawcy. Przyczynienie się innego uczestnika do wypadku powinno być poczytane na korzyść sprawcy.

Sąd okręgowy uznał, iż wymierzona oskarżonemu kara pozbawienia wolności jest adekwatna do wagi czynu, sylwetki sprawcy i spełni swoje zadania w zakresie prewencji indywidualnej i generalnej.

Za podstawę prawną orzeczenia środka karnego zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym sąd II instancji przyjął art. 42 § 3 kk w zw. z art. 42 § 2 kk i podwyższa wymiar tego środka karnego do 8 lat;

Zgodnie z art. 42 § 3 kk sąd orzeka zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych dożywotnio, jeżeli sprawca w czasie popełnienia przestępstwa określonego w art. 177 § 2 kk zbiegł z miejsca zdarzenia, chyba że zachodzi wyjątkowy wypadek, uzasadniony szczególnymi okolicznościami.

Przy odstąpieniu od zasad wymiaru tego środka karnego określonych w art. 42 § 3 kk sąd odwoławczy uwzględnił, iż oskarżony jest zawodowym kierowcą, ma na utrzymaniu rodzinę, nie był uprzednio karany. Jednocześnie ustalony na podstawie art. 42 § 2 kk wymiar tego zakazu ( 8 lat ) jest odpowiednio dolegliwy, eliminuje oskarżonego jako kierowcę na długi okres czasu, zmusza do powtórnego uzyskania uprawnień, a jednocześnie uzmysławia mu dodatkowe konsekwencje wynikające z popełniania przestępstw przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji.

Sąd I instancji na podstawie art. 46 § 2 kk orzekł od oskarżonego na rzecz pokrzywdzonych nawiązki ( punkt 5 ).

Orzeczenia nawiązki w kwocie 10000 złotych dla każdego z oskarżycieli posiłkowych domagał się prokurator i ich pełnomocnik ( k 479 ).

Sąd rejonowy orzeczone nawiązki potraktował jako środek kompensacyjny stosowany zamiast obowiązku naprawienia szkody ( art. 46 § 1 i 2 kk ) i nie potrafił uzasadnić w ich wymiaru ( zasądzona kwota to „ułamek naprawienia szkody materialnej” ). Sąd rejonowy pominął, iż podstawą żądania stron w tym zakresie był art. 47 § 3 kk.

Zgodnie z art. 47 § 3 kk razie skazania sprawcy za przestępstwo określone w art. 177, jeżeli sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia, sąd orzeka nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, a w razie jego śmierci w wyniku popełnionego przez skazanego przestępstwa nawiązkę na rzecz osoby najbliższej, której sytuacja życiowa wskutek śmierci pokrzywdzonego uległa znacznemu pogorszeniu. W razie gdy ustalono więcej niż jedną taką osobę, nawiązki orzeka się na rzecz każdej z nich. Jeśli ustalenie takiej osoby nie jest możliwe, sąd orzeka nawiązkę na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Sąd orzeka nawiązkę w wysokości co najmniej 10 000 złotych.

W szczególnie uzasadnionych okolicznościach, gdy wymierzona nawiązka powodowałaby dla sprawcy uszczerbek dla niezbędnego utrzymania siebie i rodziny lub gdy pokrzywdzony pojednał się ze sprawcą, sąd może ją wymierzyć w wysokości niższej niż wskazana w § 3 ( art. 47 § 4 kk ).

Istota nawiązki sprowadza się do zapłaty pewnej sumy pieniężnej na rzecz określonego podmiotu. Suma ta nie stanowi odszkodowania, gdyż sąd, wymierzając nawiązkę, nie jest zobowiązany do ustalenia rzeczywistej wysokości szkody, wartości utraconych korzyści czy doznanych krzywd.

Dlatego sąd odwoławczy przyjął za podstawę prawną nawiązek orzeczonych w punkcie 5- w miejsce art. 46 § 2 kk - art. 47 § 3 kk w zw. z art. 47 § 4 kk i podwyższył nawiązkę orzeczoną na rzecz M. J. do kwoty 10000 złotych; wymieniony był mężem B. J. (1) i na skutek jej śmierci jego sytuacja życiowa i materialna istotnie się pogorszyła, zwłaszcza że jest osobą schorowaną i korzystał ze wsparcia żony. W odniesieniu do pozostałych pokrzywdzonych sąd okręgowy nie dostrzegł podstaw do ich podniesienia, zwłaszcza jeżeli uwzględni się sytuację materialną oskarżonego.

Pokrzywdzeni będą mogli dochodzić pełnego odszkodowania w postępowaniu cywilnym.

W pozostałej części sąd II instancji zaskarżony wyrok utrzymał w mocy.

Na podstawie art. 635 kpk, art. 627 kpk zasądził od oskarżonego na rzecz oskarżycieli posiłkowych: K. J. (1), M. J., K. D., A. J. (1) i A. J. (2) kwoty po 840 złotych tytułem zwrotu kosztów zastępstwa procesowego poniesionych przez każdego z nich w postępowaniu odwoławczym;

Na podstawie art. 624 § 1 kpk, art. 17 ust. 1 ustawy o opłatach w sprawach karnych sąd zwolnił oskarżonego od opłaty za obie instancje i wydatków poniesionych przez Skarb Państwa w postępowaniu odwoławczym, uwzględniając trudną sytuację materialną oskarżonego, a zwłaszcza obciążenia finansowe wynikające już dla sprawcy z przedmiotowej sprawy.

Z tych wszystkich względów sąd okręgowy orzekł, jak w sentencji.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Karol Depczyński
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim
Data wytworzenia informacji: