Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

BIP
Rozmiar tekstu
Kontrast

IV Ka 725/24 - uzasadnienie Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim z 2025-02-25

Sygn. akt IV Ka 725/24

UZASADNIENIE

Tytułem wstępu Sąd wyjaśni powody odstąpienia od sporządzenia uzasadnienia na formularzu. W sprawie wniesiono trzy apelacje – prokuratora co do dwóch oskarżonych, pełnomocnika co do trzech oskarżonych i obrońcy co do jednego oskarżonego. Apelacje zawierają szereg różnych, a przy tym licznych zarzutów, ujętych zarówno jako przypadki obrazy prawa procesowego jak i błędy w ustaleniach faktycznych i obrazy prawa materialnego, które z uwagi na ich powiązanie omawiać należy łącznie. Sporządzanie uzasadnienia na formularzu wymusiłoby wielokrotne powtarzanie tych samych kwestii, względnie odwoływanie się do różnych rubryk formularza, zmuszając czytelnika do wielokrotnego wertowania tekstu w poszukiwaniu odniesień, czyniąc z tego dokumentu zawiłą szaradę. Dlatego, wobec złożonego pod względem faktycznym i prawnym charakteru sprawy Sąd Okręgowy odstąpił od sporządzenia uzasadnienia na formularzu, gdyż sporządzenie go w tej formie przy specyfice omawianej sprawy byłoby nieczytelne dla stron i nie zapewniłoby pełnej transparentności, a tym samym swobodnej realizacji prawa do obrony naruszając prawo stron do rzetelnego procesu. Ma to również oparcie w orzecznictwie Sądu Najwyższego ( por. postanowienie Sądu Najwyższego z dnia 8 kwietnia 2021 roku w sprawie III KK 77/21, opubl. Legalis).

Apelacja pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych w zakresie, w jakim dotyczyła uniewinnienia oskarżonej M. K. nie była zasadna.

Zarzuty błędów w ustaleniach faktycznych oraz zarzuty błędnej oceny dowodów w zakresie, w jakim dotyczą czynu zarzucanego oskarżonej M. K. nie zasługują na uwzględnienie. Sąd Rejonowy co do tej oskarżonej ( M. K. ) i zarzuconego jej czynu prawidłowo ustalił stan faktyczny w oparciu o rzetelnie i wszechstronnie oceniony materiał dowodowy. Ocena materiału dowodowego dokonana przez Sąd Rejonowy co do oskarżonej M. K. jest obiektywna, prawidłowa, zgodna z zasadami logiki i doświadczenia życiowego, oparta o całokształt ujawnionego na rozprawie materiału dowodowego i jako taka korzysta z ochrony jaką daje art. 7 kpk. Sąd Okręgowy nie będzie w tym miejscu tej oceny i tych ustaleń powielał, albowiem wobec doręczenia stronom odpisu uzasadnienia zaskarżonego wyroku analiza ta jest ( a przynajmniej powinna być ) im znana - dość powiedzieć, że Sąd odwoławczy aprobuje dokonaną przez Sąd Rejonowy ocenę dowodów oraz oparte na niej ustalenia faktyczne.

W szczególności co do oskarżonej M. K. sedno sprawy sprowadza się do ustalenia przebiegu wizyty lekarskiej w dniu 31 grudnia 2016 roku ( była to sobota, lekarz przyjmował pacjentów na dyżurze świątecznym, oskarżona M. K. przyjęła wtedy około 70 pacjentów ) i do oceny wiarygodności dwóch jedynych źródeł dowodowych – wyjaśnień oskarżonej i zeznań matki zmarłego dziecka P. K. (1). Oskarżona wyjaśniała, że zaleciła matce ( oskarżycielce posiłkowej P. K. (1) ) wizytę kontrolną w poniedziałek 2 stycznia 2017 roku, zapowiedziała jej, że nie tylko gdy stan zdrowia jej syna się pogorszy, ale wręcz gdy się nie polepszy ( będzie się utrzymywał bez zmian) zajdzie konieczność hospitalizacji dziecka i to nie w szpitalu w O. z uwagi na niski stopień referencyjności, a co za tym idzie specjalizacji. Matka dziecka oskarżycielka posiłkowa P. K. (1) zanegowała te wyjaśnienia.

Biegli sądowi z (...) we W., wybitni specjaliści na których piniach opiera się m. in apelacja pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych, a których opinie Sąd Okręgowy również ( tak jak pełnomocnik) uważa za pełnowartościowy i miarodajny materiał dowodowy na którym należy się opierać, jednoznacznie stwierdzili, że jeżeli dać wiarę wyjaśnieniom oskarżonej M. K., to nie sposób przypisać jej narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu o jakim mowa w art. 160 kk, albowiem wówczas, mimo, iż zachowanie oskarżonej jako lekarza nie było optymalne ( biegli wykazują te nieprawidłowości, apelant powtarza je cytując opinie), to jednak brak jest przesłanek i dowodów pozwalających na jednoznaczne stwierdzenie, że doszło do bezpośredniego narażenia dziecka na niebezpieczeństwo skutków z art. 160 kk. Biegli wydali taką opinię już w toku postępowania przygotowawczego ( opinia pisemna uzupełniająca k. 862) wskazując na konieczność pogłębienia osobowego materiału dowodowego w tej kwestii. Prokurator przeprowadził konfrontację między oskarżoną M. K., a oskarżycielką posiłkową P. K. (1) ( protokół konfrontacji k. 913-916). Po zapoznaniu się z całym materiałem dowodowym biegli podtrzymali swoje stanowisko w ustnej opinii uzupełaniającej wydanej na rozprawie w dniu 4 kwietnia 2024 roku stwierdzając, że w przypadku dania wiary oskarżonej nie da się wykazać i udowodnić, aby postępowanie oskarżonej M. K. spowodowało bezpośrednie narażenie pacjenta na skutki z art. 160 kk i że w takim przypadku nie da się stwierdzić nieprawidłowego postępowania tej oskarżonej, przede wszystkim nie da się wykazać, że alternatywne postępowanie lekarza ( nieobarczone stwierdzonymi nieprawidłowościami) wpłynęłoby w sposób korzystny na zmniejszenie lub powstrzymanie zwiększania stopnia bezpośredniego niebezpieczeństwa utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grożącego dziecku (opinia ustna uzupełniająca k. 1357v).

Sąd Okręgowy nie podzielił zarzutów apelanta (pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych) i uważa, iż Sąd Rejonowy prawidłowo dał wiarę oskarżonej M. K. co do przebiegu wizyty lekarskiej w dniu 31 grudnia 2016 roku, w tym zastosowanych badań i zalecenia wizyty kontrolnej, która powinna mieć miejsce najpóźniej w poniedziałek w dniu 2 stycznia 2017 roku. Świadczą o tym nie tylko wiarygodne wyjaśnienia oskarżonej, ale również logiczna analiza zeznań P. K. (1), w szczególności tych złożonych na etapie postępowania przygotowawczego podczas konfrontacji z oskarżoną ( k. 915).

Skupiając się więc na słowach matki dziecka P. K. (1) – zeznała, że oskarżona M. K. podczas wizyty w dniu 31 grudnia zaleciła, aby „ jeżeli dziecku się nie polepszy przyjechać ponownie do przychodni, do pielęgniarek i podać drugą dawkę D.. Następnie pani doktor powiedziała, że jeżeliby po drugiej dawce nie przeszło to może po niedzieli będziemy musieli położyć się gdzieś do szpitala , ale powiedziała, że w O. nie ma zakaźnego, więc nie wie gdzie”…następnego dnia, tj. 2 stycznia 2017 roku, wydawało się nam, że jest lepiej, bo około 17.00 zaczął się bawić. Wtedy wydawało mi się, że jest poprawa. Był pobudzony, chciał tańczyć…następnego dnia nic niepojącego się nie działo, tylko parę razy kasłał … jadł zupę, a później około 14.00 zasnął” ( k. 915).

Przecież z tych zeznań wynika logiczny wniosek, że oskarżona M. K. przyjmując dziecko na świątecznym dyżurze w sobotę 31 grudnia 2016 roku zaleciła, żeby przyjść z dzieckiem do przychodni najpóźniej w poniedziałek w dniu 2 stycznia 2017 roku ( „ po niedzieli”, która wypadała w dniu 1 stycznia 2017 roku). W dodatku nie tylko w sytuacji pogorszenia stanu zdrowia, ale również w wyniku braku poprawy („ jeżeliby nie przeszło”). Przecież oskarżycielka posiłkowa P. K. (1) nie mogłaby „ położyć się gdzieś w szpitalu” z dzieckiem na własną rękę, od tak z ulicy, zwłaszcza że mowa była o szpitalu zakaźnym położonym poza O., którego lokalizację jeszcze trzeba by ustalić i takie przyjęcie na oddział zakaźny uzgodnić. Przecież oczywiste jest, że matka dziecka musiałaby mieć skierowanie od lekarza pierwszego kontaktu (pediatry), który w dodatku wyraźnie wskazał, że nie tylko w razie pogorszenia się stanu zdrowia dziecka, ale już tylko w przypadku braku poprawy, skieruje ją do jakiegoś specjalistycznego szpitala zakaźnego położnego w innym mieście i że zrobi to „po niedzieli” jeżeli stan dziecka się nie zmieni. Skoro tak, to jasne jest, że matka miała przyjść z dzieckiem najpóźniej w poniedziałek w dniu 2 stycznia 2017 roku na wizytę lekarską.

Dlaczego tego nie zrobiła ? – odpowiedź również wynika z jej zeznań. Otóż choroba dziecka nie przebiegała linearnie i w dniu 2 stycznia 2017 roku nastąpiła wyraźna poprawa jego stanu, chłopiec bawił się, chciał tańczyć, jadł posiłek, nie działo się nic niepokojącego. Należy sobie wyobrazić co stałoby się, gdyby P. K. (1) przyszła wtedy do przychodni, powiedziała o wyraźnej poprawie stanu zdrowia dziecka, a lekarz sam zobaczyłby tę wyraźną różnicę i polepszenie się stanu zdrowia pacjenta – nie miałby żadnych przesłanek, aby kierować je do szpitala. Dopiero następnego dnia ( 3 stycznia 2017 roku) popołudniu doszło do gwałtownej zapaści stanu zdrowia dziecka – i wtedy wieczorem zajmowała się już nim druga oskarżona, tj. E. O..

Zatem chybiony jest zarzut pełnomocnika, że Sąd ustalił przebieg wizyty lekarskiej w dniu 31 grudnia 2016 roku jedynie w oparciu o wyjaśnienia oskarżonej M. K. – jak powyżej wykazano, również logiczna analiza zeznań P. K. (1) prowadzi do wniosku, że wizyta przebiegała tak, jak na ten temat wyjaśniała w/w oskarżona. Z tego też powodu Sąd nie dał w zakresie przebiegu tej wizyty wiary zeznaniom P. K. (1), ma ona uzasadnione poczucie krzywdy, wpływa to na ogląd jej sytuacji i dlatego tendencyjnie opisała zachowanie oskarżonej M. K..

Dlatego też Sąd Okręgowy za wiarygodne uznaje wyjaśnienia oskarżonej M. K., w tym także co do przeprowadzonego pełnego badania fizykalnego dziecka, wywiadu i przebiegu tego badania. Oskarżona jest pediatrą z kilkudziesięcioletnim stażem, nie ma żadnego dowodu, aby kiedykolwiek w ciągu swej wieloletniej pracy podeszła tak nonszalancko do badania małego dziecka, jak opisuje to świadek P. K. (1), tym bardziej, że oskarżona sama brała już wówczas pod uwagę iż po niedzieli może dojść do konieczności hospitalizacji pacjenta. Podeszła więc do niego ze szczególną uwagą i roztropnością. Nie uniknęła błędów – co wykazali biegli – ale błędy te ( takie jak choćby pobieżne wypełnienie dokumentacji i nie wpisanie w nią wszystkich wykonanych badań i zalecenia wizyty kontrolnej) nie wpłynęły na narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo skutków z art. 160 kk i brak jest dowodów pozwalających na wykazanie, że alternatywne postępowanie zmniejszyłoby to niebezpieczeństwo. Nieuzupełnienie dokumentacji na pewno nie miało na to wpływu, a wynikało z prozaicznej rzeczy - oskarżona M. K. pełniła wówczas sama dyżur świąteczny i przyjęła tego dnia kilkudziesięciu pacjentów. Nie było po prostu czasu na drobiazgowe wypełnianie dokumentacji. W tym zakresie chybione są więc podniesione przez pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych zarzuty obrazy prawa procesowego poprzez błędną ocenę dowodów i zarzuty błędów w ustaleniach faktycznych.

Skoro Sąd Okręgowy podziela argumenty pełnomocnika ( a także prokuratora), iż w tej sprawie należy opierać się na wzorowych wręcz opiniach pisemnych i ustnych biegłych z (...) we W., to chybione są również podniesione przez pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych zarzuty błędów w ustaleniach fatycznych i błędnej oceny dowodów w zakresie zaniechania ustalenia, że oskarżona M. K. nie skierowała dziecka do szpitala już w dniu 31 grudnia 2016 roku celem wykonania pełnej diagnostyki, czym uniemożliwiła wcześniejsze prawidłowe rozpoznanie choroby i wdrożenie działań diagnostycznych i terapeutycznych. Przecież – co było powyżej wykazywane – biegli na których opinie powołuje się apelant wyraźnie wskazali, iż w razie ustalenia przez Sąd przebiegu tej wizyty zgodnie z wyjaśnieniami oskarżonej ( a tak Sąd prawidłowo ustalił), nie sposób przypisać oskarżonej, aby mimo popełnionych przez nią błędów doszło do bezpośredniego narażenia przez nią dziecka na skutki z art. 160 kk. Przede wszystkim brakuje tu elementu bezpośredniości ( opinie k. 862 i k. 1357 v), choroba dziecka nie rozwijała się linearnie, po wizycie w dniu 31 grudnia 2016 roku doszło do ewidentnej poprawy stanu zdrowia dziecka ( co przecież wynika z zeznań jego matki – k. 915), dopiero potem doszło do rozwoju choroby i nie da się stwierdzić, czy to zachowania oskarżonej M. K. miały na to bezpośredni wpływ. Zatem te zarzuty są chybione.

Tym samym – skoro Sąd w zakresie oskarżonej M. K. prawidłowo ustalił stan faktyczny – chybione są zarzuty naruszenia prawa materialnego, tj. art. 160 kk. Zarzut obrazy prawa materialnego może być podnoszony przy niekwestionowaniu ustaleń faktycznych, na podstawie których norma prawa karnego ma być zastosowana. W szczególności w tej sprawie ustalono, że zachowania oskarżonej M. K. nie spowodowały bezpośredniego niebezpieczeństwa wystąpienia skutków o jakich mowa w analizowanym przepisie, nie wyczerpała więc ona znamion tego przestępstwa.

Apelacje pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych oraz apelacja prokuratora co do oskarżonych E. O. i A. B. okazały się w pełni zasadne.

Przede wszystkim Sąd Okręgowy – o czym już pisał we wcześniejszej części uzasadnienia – w pełni podziela zdanie w/w apelantów, iż opinie biegłych z (...) we W. są rzetelne, pełne, logiczne, wręcz wzorcowe i to na nich należy się oprzeć. Opinie te zostały wydane przez czterech wybitnych specjalistów, w dodatku dwoje z nich – niezależnie od stopni naukowych z zakresu medycyny ( doktoraty z habilitacją) uzyskali też tytuły magistrów prawa. Ich opinie są wszechstronne, szczegółowe i należycie uzasadnione. Odnosili się oni również do opinii „prywatnych” powstałych poza procesem karnym (opinie dr T. J. i dr J. P. ) i w sposób przekonujący uzasadnili, dlaczego się z nimi nie zgadzają. Dlatego Sąd Rejonowy nieprawidłowo opierał się na opiniach dr T. J. i dr J. P. – a w zasadzie trudno stwierdzić, na których opiniach tak naprawdę opierał sposób swojego rozumowania, bo z uzasadnienia zaskarżonego wyroku wynika, jakoby dał wiarę wszystkim, co jest wręcz nielogiczne, gdyż są one sprzeczne. Opinie powstające poza procesem karnym nie mogą służyć jako dowód w tym procesie, a co najwyżej jako informacja z dokumentu o potencjalnym dowodzie – a biegli sądowi z (...) we W. odnieśli się do tez stawianych przez autorów tych dokumentów obalając je skutecznie.

Zgodnie z w/w opiniami biegłych z (...) we W. oskarżeni E. O. i A. B. swoim postępowaniem narazili pacjenta małoletniego A. K. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, uzasadniając to trafnie wskazywali na dokumenty i dowody przemawiające za tym stanowiskiem.

Dlatego Sąd Okręgowy podzielił zarzuty błędnej oceny dowodów i błędnych ustaleń faktycznych zawarte w apelacjach pełnomocnika oskarżycieli posiłkowych oraz prokuratora co do oskarżonych E. O. i A. B..

W szczególności, co do oskarżonej E. O. , to po pierwsze, oskarżona E. O. dysponowała wynikami krwi dziecka w dniu 3 stycznia 2017 roku przed godziną 20.00 i już wówczas istniała bezwzględna konieczność przetransportowania dziecka do szpitala o wyższej referencyjności. Mimo to transport dziecka został zlecony dopiero o godzinie 21.53. Co prawda oskarżona miała też innych pacjentów, w tym wymiotujące dziecko, ale A. K. był pacjentem priorytetowym z uwagi na wiek i zagrożenie życia, nie ma również żadnego dowodu wskazującego, aby przez te dwie godziny opóźnienia w reakcji oskarżona zajmowała się porównywalnie priorytetowym pacjentem. Już to opóźnienie narażało dziecko na coraz większe niebezpieczeństwo skutków z art. 160 kk.

Po drugie, w rozmowie z dyspozytorem pogotowia oskarżona E. O. wprowadziła go w błąd nieprawidłowo opisując stan pacjenta. Powiedziała mu, że pacjent jest wydolny oddechowo i krążeniowo, ma jedynie duszność, tymczasem powinna powiedzieć ( zgodnie z prawdą), że pacjent nie jest wydolny krążeniowo - oddechowo i rozwija się u niego wstrząs septyczny. Rozmowa ta została zarejestrowana, biegli ocenili jej przebieg bardzo krytycznie, sam dyspozytor zeznając jako świadek potwierdził treść tej rozmowy i powiedział, że przy ocenie jaką karetkę i w jakiej kolejności wysłać „ brałem pod uwagę, że dziecko było wydolne krążeniowo i oddechowo, to, że lekarka nie nalegała na przyspieszenie przyjazdu” ( k. 1123 ). Tymczasem obraz stanu dziecka był inny- o czym dyspozytor nie wiedział i co wpłynęło na jego decyzję. To również zwiększało stopień narażenia dziecka na skutki z art. 160 kk.

Po trzecie, oskarżona E. O. uparcie załatwiała transport medyczny świadczony przez podmiot zewnętrzny, podczas gdy pod budynkiem szpitala w O. stała sobie bezczynnie karetka systemowa. Nie jest prawdą, że oskarżona nie mogła jej wykorzystać do przetransportowania pacjenta w stanie zagrożenia życia z O. do Ł.. Wynika to wprost z informacji (...) Urzędu Wojewódzkiego w Ł. z dnia 22 maja 2023 roku ( k. 1210). W stanach zagrożenia życia i zdrowia, gdy szpital wykorzysta wszystkie inne możliwości pozwalające na zapewnienie odpowiedniego ( w tym odpowiednio szybkiego) transportu międzyszpitalnego karetkami pozasystemowymi, wojewódzki koordynator ratownictwa medycznego wyraża zgodę na wykorzystanie do tego karetek systemowych ( a taka stała bezczynnie pod budynkiem szpitala w O., podczas gdy A. K. z każdą chwilą tracił szanse na przeżycie). Oskarżona broni się twierdząc, że o tym nie wiedziała – no ale powinna wiedzieć, bo kto miał to wiedzieć jak nie lekarz ( z wieloletnim doświadczeniem zawodowym) przyjmujący na nocnym świątecznym dyżurze ostre przypadki. To zaniechanie oskarżonej również zwiększało stopień niebezpieczeństwa o jakim mowa w art. 160 kk.

Po czwarte, w czasie zajmowania się pacjentem A. K. oskarżona E. O. popełniła szereg błędów wykazanych w opiniach biegłych z (...) we W. i opisanych w postawionym jej w akcie oskarżenia zarzucie. W szczególności chodzi nie tylko o zaniechania pilnego przekazania dziecka do szpitala o wyższej referencyjności i do oddziału intensywnej terapii oraz podanie niewłaściwych informacji dyspozytorowi pogotowia i brak działań w celu przyspieszenia transportu ( co było powyżej omówione), ale również o szereg innych nieprawidłowości, takich jak: niepełne badanie fizykalne, nie uzyskanie informacji o częstotliwości oddawania przez pacjenta moczu, brak zlecenia kompletnego zestawu badań ( tj. oznaczenia parametrów nerkowych i układu krzepnięcia oraz pobrania krwi na posiew), błędne monitorowanie parametrów życiowych pacjenta ( tj. brak kontroli ciśnienia tętniczego i diurezy, zbyt rzadkie badanie pulsoksymetrem i brak zlecenia kontrolnej gazometrii), zaniechanie właściwej tlenoterapii ( tj. podania tlenu od razu po przyjęciu i bez przerwy - podano go dopiero po uzyskaniu wyniku badania krwi i wykonaniu zdjęcia RTG, a więc o wiele za późno), zastosowanie nieodpowiedniej płynoterapii (tj. zastosowano nieprawidłową zlecając podanie płynu hiponatremicznego w stosunku 2:1 zamiast płynów izotonicznych), zaniechanie konsultacji anestezjologicznej celem zdecydowania o konieczności intubacji i zaniechanie rozpoczęcia wentylacji zastępczej – mechanicznej.

Jak wykazali biegli, te działania alternatywne – podjęte właściwie – dawałyby realną szansę na zahamowanie rozwoju choroby dziecka i zapobiegłyby powstaniu, a na pewno zwiększeniu stanu narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Co do oskarżonego A. B., to sytuacja jest jeszcze bardziej ewidentna. Zadziałał on na zasadzie „bierz i pędź” całkowicie zaniedbując kontynuowania leczenia i monitorowania stanu transportowanego pacjenta – a nie o to w specjalistycznym transporcie medycznym chodzi.

Po pierwsze, oskarżony A. B. nie zaintubował pacjenta i nie wdrożył wentylacji zastępczej – ba, nawet na to nie wpadł, wyjaśnił, że oglądał dziecko z odległości półtora metra i uznał, że nie ma takiej potrzeby ( choć była i to oczywista).

Po drugie, oskarżony A. B. nie kontynuował w czasie transportu dziecka płynoterapii, zaś tlenoterapia nie była wykonywana właściwie ( maska z tlenem trzymana była w kilkucentymetrowej odległości od twarzy dziecka).

Po trzecie, oskarżony A. B. nie przewoził dziecka w pozycji leżącej, tylko na rękach matki. Wbrew jego wyjaśnieniom i twierdzeniom jego obrońcy transportowanie dwuipółletniego dziecka w pozycji leżącej było w tej karetce możliwe i odbywało się w innych przypadkach, co wynika z zeznań kierowcy karetki świadka A. W. złożonych na etapie postępowania przygotowawczego, który jeździł nią wcześniej i powiedział, że wraz z ratownikiem medycznym w osobie M. P. ( który był wówczas obok kierowcy i lekarza trzecim członkiem zespołu karetki ) „ chcieliśmy dziecko położyć na noszach”, ale matka wolała je trzymać na rękach, a lekarz na to zezwolił (zeznania k. 17 v).

Po czwarte, oskarżony A. B. w czasie transportu dziecka zaniechał jakiegokolwiek monitorowania stanu jego zdrowia, nie podłączył go do żadnych urządzeń ( w szczególności do pulsoksymetru), nawet nie rozmawiał z matką ( zamienił z nią kilka słów przed wejściem do karetki), siedział sobie obok kierowcy i jak wyjaśnił patrzył sobie na dziecko z odległości półtora metra. Wynika to nie tylko z zeznań P. K. (1), ale również ze złożonych na etapie postępowania przygotowawczego zeznań ratownika medycznego M. P., który był wówczas członkiem zespołu karetki ( zeznania k. 20-21) i z jego oświadczenia złożonego na potrzeby postępowania wewnętrznego w szpitalu, które nie jest co prawda datowane, ale które musiało powstać przed dniem 8 marca 2017 roku, bo z tą datą zostało poświadczone za zgodność z oryginałem ( zbiór B k. 33).

Jak wykazali biegli, te działania alternatywne – podjęte właściwie – dawałyby realną szansę na zahamowanie rozwoju choroby dziecka i zapobiegłyby powstaniu, a na pewno zwiększeniu stanu narażenia dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Dlatego oskarżeni E. O. i A. B. swoim zachowaniem zarzuconym im odpowiednio w punickie 2.II ( E. O.) i w punkcie 3.III (A. B.) narazili małoletniego pacjenta A. K. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, czym jako gwaranci ( zajmujący się nim lekarze ) wyczerpali dyspozycję art. 160 § 2 kk ( przy czym w związku z treścią obu apelacji Sąd Rejonowy rozważy przyjęcie nieumyślnej formy przestępstw i zastosowanie kwalifikacji z art. 160 § 2 kk w zw. z art. 160 § 3 kk). Z uwagi na skalę nieprawidłowości i wysoki stopień narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo o jakim mowa w art. 160 kk Sąd Okręgowy uważa, że stopień społecznej szkodliwości tych czynów jest wysoki – tak duży, że wyklucza warunkowe umorzenie postępowania. Zatem w przekonaniu Sądu odwoławczego oskarżonych należy za te czyny skazać, co powoduje, iż w tym zakresie zaskarżony wyrok musiał zostać uchylony, a sprawa przekazana w ten części do ponownego rozpoznania przez Sąd Rejonowy. Reguła ne peius z art. 454 § 1 kpk uniemożliwia w tych dwóch przypadkach wydanie przez Sąd drugiej instancji orzeczenia reformatoryjnego, albowiem oskarżonej zostali od zarzuconych im czynów z art. 160 § 2 kk uniewinnieni, a zdaniem Sądu Okręgowego należy ich za te czyny skazać.

Przy ponownym rozpoznawaniu sprawy w zakresie tych czynów Sąd Rejonowy:

rozważy co do obojga oskarżonych przyjęcie nieumyślnej formy przestępstw i zastosowanie kwalifikacji z art. 160 § 2 kk w zw. z art. 160 § 3 kk, o czym uprzedzi strony w trybie art. 399 § 1 kpk;

nie będzie musiał powtarzać całego postępowania dowodowego, albowiem to nie błędy w przeprowadzaniu dowodów, tylko wadliwa ich ocena i wynikające z niej nieprawidłowe ustalenia faktyczne zaowocowały koniecznością uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania. Dlatego Sąd pierwszej instancji w szerokim stopniu może skorzystać z dyspozycji art. 442 § 2 kpk poprzestając na ujawnieniu dowodów ( o ile nie pojawią się nowe okoliczności i argumenty nakazujące ich powtórzenie ).

Co do zarzuconego oskarżonemu A. B. w puncie 3.IV aktu oskarżenia przestępstwa z art. 271 § 1 kk apelacja obrońcy okazała się bezzasadna, zaś apelacja prokuratora zasadna, aczkolwiek wniosek o uchylenie wyroku w tym zakresie i przekazanie sprawy o ten czyn do ponownego rozpoznania był za daleko idący.

Sąd Rejonowy prawidłowo przypisał oskarżonemu A. B. sprawstwo i winę co do tego czynu, zaś oczywiste sprzeczności i nielogiczności w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku ( dostrzeżone przez apelantów ) nie mają wpływu na to rozstrzygnięcie i pozwalają Sądowi odwoławczemu na dokonanie zmiany wyroku.

Istotnie, Sąd Rejonowy w w/w uzasadnieniu wyroku raz pisze, że dziecko było podłączone do pulsoksymetru, daje wiarę oskarżonemu w tym zakresie, by chwilę później stwierdzić, że oskarżony A. B. zaniechał w karetce monitorowania stanu zdrowia pacjenta ( tj. sprawdzania natlenowania krwi i czynność serca za pomocą pulsoksymetru) i w związku z tym poświadczył nieprawdę w dokumentacji medycznej. Jednak – mimo to – Sąd odwoławczy uznał za chybione zarzuty obrońcy dotyczące naruszenia art. 424 § 1 kpk w zw. z art. 92 kpk i 7 kpk poprzez w/w wadliwe sporządzenie uzasadnienia zaskarżonego wyroku, gdyż uchybienia te nie miały wpływu na treść rozstrzygnięcia w rozumieniu art. 438 pkt 2 kpk. Uzasadnienie wyroku jest sprawozdaniem z procesu dochodzenia do rozstrzygnięcia i powodów dla których wydano takie a nie inne orzeczenie, a więc powstaje później i niezależnie od samego wyroku, dlatego nawet gdy dochodzi do jego wadliwego sporządzenia, to i tak nie mogłoby to mieć wpływu na sam wyrok, który przecież wydawany jest wcześniej i o który w istocie chodzi ( bo samo uzasadnienie ma przecież charakter wtórny do wyroku i zawartych w nim rozstrzygnięć).

Materiał dowodowy zgromadzony w aktach sprawy wskazuje, że oskarżony A. B. nie podjął żadnych czynności monitorujących stan zdrowia pacjenta A. K. w karetce, w tym w szczególności monitorowania jego parametrów życiowych w zakresie natlenowania krwi i czynność serca za pomocą pulsoksymetru, a dopiero po zjechaniu do bazy wypełniał dokumenty ( wyjaśnienia oskarżonego A. B. k. 1099v) , w tym „ Kartę zlecenia wyjazdu Nr 16”, w której poświadczył nieprawdę, jakoby pacjent był podłączony do pulsoksymetru i wpisał tam wymyślone przez siebie wartości saturacji krwi. Wskazują na to nie tylko zeznania matki dziecka P. K. (1), ale przede wszystkim wynika to ze złożonych na etapie postępowania przygotowawczego krótko po inkryminowanym zdarzeniu ( bo w dniu 3 kwietnia 2017 roku) zeznań ratownika medycznego M. P., który był wówczas członkiem zespołu karetki ( zeznania k. 20-21) i z jego oświadczenia złożonego na potrzeby postępowania wewnętrznego w szpitalu, które nie jest co prawda datowane, ale które musiało powstać przed dniem 8 marca 2017 roku, bo z tą datą zostało poświadczone za zgodność z oryginałem ( zbiór B k. 33). Powiedział on, że dziecko nie było w żaden sposób żadnym urządzeniem monitorowane, chociażby z tego powodu, że cały czas siedziało na kolanach matki „ i monitor nic nie pokazał”. Znamienne jest, że sam oskarżony A. B. określał puskoksymetr będący na wyposażeniu tej karetki jako duże urządzenie, wielkości paczki od kawy ( wyjaśnienia k. 1098v), więc nie ma możliwości, aby świadkowie je przeoczyli ( zwłaszcza doświadczony ratownik medyczny siedzący bezpośrednio przy matce i dziecku). Sąd zgadza się z obrońcą, że ratownik medyczny nie miał żadnego powodu, aby zeznawać nieprawdę, a zwłaszcza, aby wbrew faktom mówić, że dziecko nie było monitorowane. Te zeznania i oświadczenie świadek M. P. składał bezpośrednio po czynie, są one wiarygodne, na nich należy się opierać, a nie na zeznaniach z rozprawy składanych parę lat później. Są one również zgodne z zeznaniami P. K. (1) oraz znajdują odzwierciedlenie w opiniach biegłych z (...) we W., którzy stwierdzili, że wartości saturacji krwi wpisane do w/w dokumentu przez oskarżonego nie mogą oddawać rzeczywistego stanu zdrowia pacjenta.

Sąd Okręgowy dostrzega, że kierowca karetki, w osobie A. W., w oświadczeniu z dnia 8 lutego 2017 roku złożonym na potrzeby postępowania wewnętrznego napisał, że dziecko było monitorowane ( zbiór B k. 32), ale w zeznaniach złożonych zaledwie około miesiąca później ( w dniu 27 marca 2017 roku) pouczony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oświadczył, że tego nie pamięta, bo był skupiony na drodze ( k. 17 v-18). Istotnie, to ratownik medyczny M. P. siedział obok chłopca, to on widział, co się z nim dzieje i czy jest monitorowany, zaś A. W. był kierowcą, skupionym na prowadzeniu pojazdu w skrajnie trudnych warunkach drogowych ( padający śnieg, śliska droga), w dodatku starając się jechać jak najszybciej, wręcz na granicy ryzyka. Dlatego w tym zakresie należy opierać się na zeznaniach świadka M. P. z postępowania przygotowawczego.

Wobec powyższego zarzut obrońcy, jakoby zachodziły w sprawie nieusuwalne wątpliwości bo nie wiadomo, czy pulsoksymetr był sprawny i czy nie doszło do chwilowej poprawy saturacji krwi pacjenta, nie mają żadnego znaczenia – zepsuty zegar też dwa razy na dobę wskazuje dobrą godzinę. Nie chodzi o to, jaki był wskaźnik saturacji krwi, tylko o to, że oskarżony poświadczył w dokumencie nieprawdę, jakoby monitorował w tym zakresie parametry życiowe pacjenta, podczas gdy w rzeczywistości pacjent monitorowany nie był, a oskarżony wypełnił po powrocie do bazy dokument wpisując sobie a muzą wyciągnięte z sufitu wartości saturacji

Poza tym – niezależnie od powyższego – obrońca myli się co do braku zabezpieczenia danych dotyczących pulsoksymetru i dokumentów wskazujących na jego sprawność techniczną. Zalegają one w aktach sprawy w zbiorze dokumentów stanowiącym załącznik do akt głównych od około 8 lat ( Wojewódzka (...) w Ł. przekazała je w dniu 21 lutego 2017 roku ) i znajdują się wraz z pismem przewodnim na k. 137 – 141 tego załącznika. Z dokumentów tych wynika, że wszystkie urządzenia monitorujące parametry życiowe pacjentów znajdujące się w tej karetce, w tym pulsoksymetr, były sprawne i miały w dniu inkryminowanego zdarzenia ważne badania techniczne ( odpowiednio do kwietnia i do października 2017 roku). Co prawda załączanie tego dokumentu nie do akt głównych, tylko do załącznika, stanowiło pewne wyzwanie, ale że Sąd Okręgowy ma w zwyczaju czytać akta od deski do deski to nie umknęło to jego uwadze. Przy czym powtórzmy – ma to o tyle marginalne znaczenie, że czyn oskarżonego polegał na poświadczeniu nieprawdy, jakoby monitorował stan pacjenta w omawianym aspekcie – a tego nie robił wcale, więc niezależnie od stanu technicznego pulsoksymetru i rzeczywistych wartości saturacji krwi pacjenta i tak doszło do poświadczenia nieprawdy.

W sprawie nie ma więc żadnych nieusuniętych wątpliwości, bo zostały one rozwiane w drodze rzetelnej i logicznej oceny dowodów. To, że apelant się z tą oceną nie zgadza, nie jest równoznaczne z sytuacją określoną w art. 5 § 2 kpk. Zatem nie doszło do naruszenia zasady in dubio pro reo, a zarzuty obrońcy z tym związane są chybione.

Zasadne są zarzuty prokuratora błędu w ustaleniach faktycznych co do stopnia społecznej szkodliwości czynu zarzuconego oskarżonemu A. B. w punkcie 3.IV aktu oskarżenia, co do którego Sąd Rejonowy w punkcie 3 wyroku warunkowo umorzył postępowanie i w punkcie 4 orzekł o świadczeniu pieniężnym.

Jak wcześniej napisano, Sąd Rejonowy słusznie przypisał sprawstwo i winę oskarżonemu A. B. za ten czyn, ale błędnie warunkowo umorzył co do tego czynu postępowanie. Sąd Okręgowy podziela zarzuty prokuratora, że społeczna szkodliwość tego czynu była wysoka – na tyle duża, że wyklucza to możliwość warunkowego umorzenia postępowania. Doszło do poświadczenia nieprawdy w ważnym dokumencie, dotyczącym czynności życiowych pacjenta – małego dziecka. Nie jest to jakaś nieistotna kwestia, chodzi o bardzo ważne ( również w kontekście późniejszego leczenia i postępowań) parametry życiowe, ma to kolosalne znaczenie chociażby dla oceny rozwoju choroby przez lekarzy ( w procesie leczenia ) i przez biegłych sądowych ( w procesach cywilnych i karnych), rzutuje na odpowiedzialność karną lekarzy i ratowników medycznych.

Dlatego warunkowe umorzenie postępowania co do tego czynu było rozstrzygnięciem błędnym. Jednak nie było powodu, aby z tego powodu uchylać w tym zakresie wyrok i przekazywać sprawę do ponownego rozpoznania, jak postulował w apelacji prokurator ( a nawet nie było to dopuszczalne w świetle aktualnych przepisów proceduralnych regulujących zagadnienie uchylania wyroków sądów pierwszej instancji i przekazywania ich do ponownego rozpoznania). Obecne brzmienie reguły ne peuis ogranicza możliwości wydawania orzeczeń reformatoryjnych przez Sąd drugiej instancji poprzez wprowadzenie zakazu skazania po raz pierwszy w instancji odwoławczej tylko do dwóch przypadków, tj. uniewinnienia lub umorzenia postępowania. Nie obejmuje już ten zakaz warunkowego umorzenia postępowania. Oznacza to, że w wypadku zaskarżenia wyroku na niekorzyść oskarżonego zawierającego tego rodzaju rozstrzygnięcie Sąd odwoławczy może zmienić zaskarżony wyrok i skazać oskarżonego na jedną z kar przewidzianych w art. 32 kk.

Dlatego Sąd Okręgowy zmienił zaskarżony wyrok co do czynu zarzuconego oskarżonemu A. B. w punkcie 3.IV aktu oskarżenia, co do którego Sąd Rejonowy w punkcie 3 wyroku warunkowo umorzył postępowanie i w punkcie 4 orzekł o świadczeniu pieniężnym w ten sposób, że uznał oskarżonego A. B. za winnego czynu zarzuconego mu w punkcie IV aktu oskarżenia, czym oskarżony wyczerpał dyspozycję art. 271 § 1 kk w zw. z art. 4 § 1 kk w brzmieniu Kodeksu Kornego obowiązującym w dacie czynu ( tj. w dniu 4 stycznia 2017 roku) i za to na podstawie art. 271 § 1 kk w zw. z art. 37 a kk ( w dacie czynu art. 37 a kk nie miał paragrafów) wymierzył mu karę 200 ( dwustu) stawek dziennych grzywny ustalając wysokość jednej stawki dziennej grzywny na 30 ( trzydzieści ) złotych, oraz w konsekwencji uchylił rozstrzygnięcie z punktu 4.

Sąd Okręgowy uznał, że kara grzywny będzie wystarczająca z uwagi na wiek oskarżonego, jego niekaralność i upływ długiego czasu od daty popełnienia czynu ( ponad 8 lat). Jednak społeczna szkodliwość tego czynu jest na tyle duża, że minimalną akceptowalną i sprawiedliwą karą musi być kara co najmniej 200 stawek dziennych grzywny.

Sąd Okręgowy powołał w podstawie skazania art. 4 § 1 kk uznając, że stan prawny, jaki obowiązywał w dacie czynu jest dla oskarżonego najkorzystniejszy ( korzystniejszy zarówno od obecnego, jak i od tych „pośrednich” obowiązujących w międzyczasie). W dacie czynu art. 37 a kk stanowił, że jeżeli ustawa przewiduje zagrożenie karą pozbawienia wolności nieprzekraczającą 8 lat, można zamiast tej kary orzec grzywnę albo karę ograniczenia wolności, o której mowa w art. 34 § 1a pkt 1 lub 4 kk. Zatem ustawodawca wówczas ani nie nakładał obowiązku jednoczesnego orzekania środka karnego lub kompensacyjnego albo przepadku, ani nie określał minimalnej wysokości grzywny orzekanej w tym trybie. Dlatego to ten stan prawny należało zastosować w przedmiotowej sprawie.

W związku ze skazaniem oskarżonego A. B. za czyn z art. 271 § 1 kk na podstawie art. 634 kpk w zw. z art. 627 kpk i art. 10 ust. 1 ustawy o opłatach w sprawach karnych Sąd zasądził od niego na rzecz Skarbu Państwa wydatki za postępowanie odwoławcze, na które złożyła się przypadająca na niego części ryczałtu za doręczenia w kwocie 7 zł oraz opłata za obie instancje. Koszty te nie są wysokie i oskarżony jest je w stanie ponieść bez uszczerbku dla niezbędnego utrzymania siebie i swoich najbliższych.

Koszty procesu za postępowanie odwoławcze związane z apelacją dotyczącą oskarżonej M. K. ponoszą na zasadzie art. 636 § 1 kpk oskarżyciele posiłkowi P. K. (1) i P. K. (2) ( co do tej oskarżonej tylko oni wnieśli apelację która okazała się w tej części bezzasadna).

Jednak Sąd zwolnił oskarżycieli posiłkowych P. K. (3) i P. K. (2) od kosztów sądowych za drugą instancję ( a więc od wydatków ponoszonych tymczasowo przez Skarb Państwa i od opłaty) związanych z apelacją dotyczącą oskarżonej M. K. kierując się zasadami słuszności. Są to rodzice zmarłego A. K., dotknięci głęboką tragedią i poszukujący sprawiedliwości – niesłuszne byłoby obciążanie ich tymi kosztami.

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Karol Depczyński
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim
Data wytworzenia informacji: